Wernisaż wystawy miał miejsce 18 marca 2016, prezentowaliśmy obrazy z cyklu Podwórka, wystawa trwała do 18 kwietnia 2016.
Andrzej Podkański – urodzony w Warszawie, studia na Wydziale Malarstwa: PWSSP Gdańsk 1978 – 1980 oraz ASP Warszawa w latach 1980 – 1984. Dyplom ASP Warszawa w 1984 r. w pracowniach: prof. Tadeusza Dominika – malarstwo sztalugowe oraz prof. Ryszarda Wojciechowskiego – malarstwo ścienne. Wziął udział w kilkudziesięciu wystawach indywidualnych i zbiorowych- krajowych i zagranicznych, między innymi w Belgii, Danii, Francji, Holandii, Kanadzie, Bułgarii, Szwecji, USA, Niemczech. Laureat wielu nagród i wyróżnień.
„W ZAUŁKACH PODWÓRKOWYCH WSPOMNIEŃ” – fragmenty
[…] Obrazy Andrzeja Podkańskiego są zawsze doskonale skomponowane, posiadają mocną„abstrakcyjną podbudowę” i świetną kolorystykę. Jednak tym, co kreuje dramatyczną, pełną tajemnicy ponadczasową atmosferę – jest światło. Promieniuje ze ścian budynków, zza murów i bram. Emanują nim także zaludniające obraz postacie. Całość wibruje, zdając się wskazywać, że i tak to, co najważniejsze, odbywa się poza ramami malowidła… Trudno znaleźć we współczesnym malarstwie podobne, głębokie metafizyczne światło. Przy malowaniu architektury „Podwórek”, Podkański świadomie ignoruje zasady perspektywy. Tworzy brawurowo dla potrzeb obrazu perspektywę własną – czysto malarską. Pozwala mu ona zajrzeć jednocześnie do mieszkań, bram, piwnic, na dachy, aż po horyzont i…jeszcze dalej. Ludzie stoją w pełnym napięcia bezruchu. Inni wchodzą po schodach stromą ścieżką światła, bądź zmierzają do podziemi. To ponadczasowy świat z dalekich wspomnień, Atmosfera wyczekiwania. Tajemnica istnienia. Zwykłe podwórka stają się kosmicznym obrazem wędrówki człowieka. Obrazem jego losu. Monumentalność, to najważniejsza cecha tego malarstwa. Na pierwszych planach płócien, pojawiają się sceny nadające całemu obrazowi uduchowiony, głęboko humanistyczny wyraz. Matka pochylająca się nad dzieckiem, zmęczony człowiek o lasce, inwalida na wózku – to w swej istocie malarskie definicje macierzyństwa, starości, kalectwa. We wnętrzu kobieta trzyma za rękę mężczyznę leżącego w łóżku, prawdopodobnie złożonego ciężką chorobą. Czuć tu dramat najwyższej wagi. Jednak główne światło omija tę scenę, ukazując wychodzącego zza budynku jegomościa grającego na trąbce. Jej dźwięk zdaje się przenikać obraz, przypominając, że „śmierć często przychodzi w pełnym słońcu”. Z głównymi scenami dzieł, prowadzą nieustanny dialog te z planów dalszych, zawierających niekiedy zdarzenia jeszcze bardziej dramatyczne.
[…] Podkański twierdzi, że jeśli w obrazie nie czuć muzyki i poezji – to nie ma w nim nic. Jego prace zawierają oba te elementy. Każde dzieło malowane jest w innej gamie kolorystycznej, a rytmy i akcenty barwne rozmieszczone są tak, abyśmy mogli oglądać je według narzuconego przez artystę klucza. Całość stworzona jest z gwałtownych pociągnięć pędzla. Tak pulsuje serce. Tak pulsuje ziemia… Nic dziwnego, że obrazy tego autora kolekcjonują muzycy, a poeci piszą o nich wiersze. Jeden z nich w dedykacji napisał: „Dziękuję Ci za ciche modlitwy w zaułkach, za puste okna, za pokorne przedmioty – za odważną i konsekwentną postawę w obronie prawdziwej sztuki”. Malarz nie ceni rozważań o swojej twórczości pisanych w sposób intelektualny i pseudonaukowy. Zbyt wiele zawarł w pracach emocji i szczerości – niezbędnych do powstania dzieł sztuki. W poszukiwaniu maksymalnie głębokiej wypowiedzi, artysta zagęszcza koloryt, upraszcza formę, aby tym mocniej wyśpiewać swoją prawdę, bo jak mawiał profesor Tadeusz Dominik, u którego studiował – obraz musi być zaśpiewany, a nie wydukany. Śpiewa więc Andrzej Podkański swoją samotną pieśń, tworząc metafizyczne poematy malarskie o istnieniu i przemijaniu, w których odwiecznym treściom nadaje absolutnie własną, z nikim nie porównywalną formę.
Tomasz Podkański
SALON SPRZEDAŻY